środa, 9 marca 2016

Raven - ,,Poszukiwacze Skarbów"

Pewnego dnia przechadzałam się Varanth. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Coś w rodzaju szmeru... Podeszłam ostrożnie bliżej. Zobaczyłam błękitną obręcz. W środku widniał obraz innej wyspy. "Portal" wydawał dziwne dźwięki a ja miałam nieodpartą chęć wejścia weń. Powoli zbliżyłam się. Moje oczy zabłysnęły. Wskoczyłam do portalu. Widziałam tylko światło, a może mrok? Myliły mi się myśli i słowa. Powoli kolorowe plamy zaczęły scalać się i powstał kształt terenu. Wylądowały na nim drzewa. Poczułam grunt pod łapami. Leżałam na szarawej trawie. Wstałam nieco zdezorientowana. Co się stało? Krajobraz był nieco smętny, szare kępy trawy zlewały się z brunatną, sypką ziemią, z której wyrywały się ku niebu nieco błękitnawe drzewa. Zdawało mi się że spadały z nich od czasu do czasu jakieś runy? Sama nie wiem. Mam mętlik w głowie. Usłyszałam szuranie, ale nic wokoło nie było, żadnego zapachu. Zmrużyłam oczy. Przede mną stała dziwna roślina. Ogromny kwiat, żółto-rudo-fioletowy. Nagle roślina drgnęła. Chwyciłam odruchowo za sztylet gotowa wyciągnąć łuk. Zorientowałam się że stoję z rośliną oko w... kwiat??? Stałam wlepiona w ziemię, właściwie to miałam czymś oplecione nogi. Klasyk... Ruszyłam łbem w prawo, kwiat wykonał ten sam ruch. Wut?! Nagle opryskał mnie jakąś żółtą lepką mazią. Zaczełam się dusić. Przez kaszel niemal wyplułam płuca. Chwyciłam za sztylet i obcięłam pnącza trzymające mi łapy. Rozłożyłam łuk i strzeliłam roślinie w łodygę. Zaczęłam uciekać gdy nagle oberwałam czymś w twarz. Wstałam nieco otumaniona, przedemną kolejny roślinny potwór, niczym bijąca wierzba. Zawinęłam się na środek polany i padłam na ziemie. Boże!!! Chciałam wracać do domu, do MIAUK. Otrzepałam się. Musi być tu portal czy coś...? Dźwignęłam się na łapy. Usłyszałam dziwną melodię. Podążyłam w stronę dźwięku, w nadziei na portal, ale zobaczyłam wielkie błękitne drzewo o szarym pniu. Z korony obficie sypały się runy, które dotknięte rozpływały się jak mgła. Wokół drzewa były jakieś kamienie runiczne. Podeszłam bliżej. Dotknęłam pnia a z drzewa spadła kartka. Podniosłam ją i zapoznałam się z zawartością:
<Narrator?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz