wtorek, 22 marca 2016

Od Aidonii C.d. Fortis


Ocknęłam się rozciągnięta na zimnym metalowym blacie przypięta skórzanymi pasami tak, że nie mogłam się ruszać. Tylko głowy nie krępowały żadne więzy co pozwalało mi rozejrzeć się po sali do której trafiłam. Było to coś jakby sala operacyjna pełna szpatułek, metalowych narzędzi i ekraników. Wszystkie ściany, a także sufit i podłoga pomalowane były na biało, a światło zdecydowanie za ostre tylko potęgowało efekt. Były oczywiście także szyby za którymi stały jakieś dwa koty w lekarskich kitlach. Rozmawiając ze sobą weszli do pomieszczenia, a ja opadła bezwładnie na niezbyt wygodne posłanie stwierdzając, iż najmądrzejszym co mogę w tej chwili zrobić jest udawanie nieprzytomnej.
- Zatem mówisz że szpiegujący pasożyt jest już gotowy?
- Oczywiście potrzebowaliśmy tylko - zachichotał sucho - ochotnika do testów. Miło, że się takowy nadarzył tak szybko i to jeszcze oddamy przysługę naszym, yhm sojusznikom niższej klasy... pfe jako do tego doszło by sprzymierzać się z gryzoniami.
Mówiący stanął przy stole chwyciwszy po drodze coś jakby obcążki, skalpel i małe przezroczyste pudełeczko z mikro urządzonkiem, które tłukło rozpaczliwie w ścianki starając się wydostać. Zacisnęłam szczęki gotowa na to co ma nadejść. Wynalazca wykonał małe nacięcie na mojej łapie i umieścił w nim delikatnie maszynę. Ciężko wyrazić to słowami jak nieprzyjemne było to uczucie, gdy niby żywy sprzęt szpiegowski wwiercał się i podpinał do mojego układu nerwowego. Z trudem powstrzymałam syknięcie bólu i tylko mocniej zacisnęłam powieki. Z lepszym sprzętem może byłby jakiś inny sposób na wyrwanie się z tych tarapatów niż znoszenie swej doli. Byłam wściekła ze tak łatwo dałam się złapać.
- Nie sądzisz, że powinniśmy jej wymazać wspomnienia? - zapytał cieniutkim głosem asystent.
- Może - odparł i przysunął jakieś urządzonko nastawił je na odpowiednia głośność i wyszli. Słyszałam o tym iż pewne częstotliwości i kombinacje dźwięku mogą wywołać zaburzenia pamięci. Z przerażeniem stwierdziłam iż urządzenie ładuje się i za chwilę cały mój plan weźmie w łeb. Szarpnęłam się niespokojnie i tylną łapą udało mi się sięgnąć gałki. Zaczęłam obracać nią szaleńczo. Pierwszy dźwięk był tak głośny że na dobrych kilkanaście minut straciłam słuch, a wraz z nim przytomność. Z tego, iż po przebudzeniu znalazłam się w zupełnie innym otoczeniu. Dookoła pełno było drzew, pode mną rozpościerała się soczyście zielona trawa. Wstałam czując potrzebę jak najszybszego dotarcia do bazy. W głowie mi się kręciło i było mi niedobrze. Uznałam, iż musi to być efekt działania urządzonka wbudowanego w mój organizm. W oczach mi się ćmiło, ale wiedziałam, że nie mogę wrócić. Musiałam odciągnąć wrogów jak najdalej. Maszyna zorientowała się chyba co zamierzam, jeżeli w ogóle miała jakąś własną inteligencję i starała się mi przeszkodzić. Na moje czoło wystąpiły kropelki potu. Próbowałam rozdrapać świeżą ranę i wyciągnąć z siebie to paskudztwo. Nie udało się za to umazałam się krwią i jeszcze gorzej zmęczyłam w związku z czym kolejny raz zemdlałam. Następne co pamiętam to uczucie, że ktoś mnie niesie w stronę centrum dowodzenia.
- Nie! nie tam, nie mogę, proszę!
Mój rzekomy wybawca nie zwracał na to uwagi mimo, iż szarpałam się, kąsałam i bredziłam coś o szpiegowskich gadżetach. Wreszcie wwleczono mnie do wnętrza i ułożono w moim pokoju. Pogrążyłam się w drzemce nie będącej ani snem, ani czuwaniem z powodu walki z pasożytem. Musiałam jak najszybciej komuś o tym powiedzieć i choć byłam tego ciekawa to nie miałam siły zastanawiać się nawet nad tym kto mnie tu przyniósł.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz