poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Event: Wprowadzenie - Leila

Wyszłam właśnie z gabinetu pielęgniarki, gdzie miałam mierzone ciśnienie, pobieraną krew oraz kilka innych ponoć potrzebnych badań. Czekał na mnie owczarek w śnieżnobiałym kitlu. Zapisał coś w swoim formularzu i odebrał moje badania. Wolnym krokiem zaczął prowadzić mnie przez nieskazitelnie czyste korytarze. Ściany były pomalowane na biało, wisiało też kilka obrazków przedstawiających szkielety oraz anatomię psów i kotów. Co jakiś czas ustawione były białe, plastikowe krzesła. Nigdzie nie było śladu kurzu. Pies stanął przed pancernymi drzwiami i wystukał jakiś kod. Wraz z otwierającymi się drzwiami uderzył w nas podmuch ciepłego powietrza. Było też o wiele jaśniej. Mocne, białe światło oświetlało mały pokój. Po jego bokach były wygodne fotele, a na podłodze był dywan. 
-Zaczekaj tu.- powiedział owczarek po czym wszedł w kolejne drzwi. Zaczęłam czytać po raz kolejny ulotkę, którą dostałam kiedy zgodziłam się na uczestnictwo w eksperymencie. 
-Z kotem?- warknęłam oburzona, że nie doczytałam. Nie lubię kotów. Bardzo dobrze poznałam ich charakter zanim dołączyłam do agencji. To takie lisy, ale mniejsze i większość jest udomowiona. Mimo to muszę przynajmniej spróbować. Oparłam się wygodnie i przymknęłam powieki. Po chwili z drzemki wyrwał mnie głośny huk zamykanych drzwi. Ukradkiem oka spojrzałam na syryjczyka w fartuchu, który prowadził kota. Najprawdopodobniej moją towarzyszkę. Wyprostowałam się. Kotka usiadła naprzeciwko mnie. 
-Cześć.- powiedziałam z nutką arogancji wobec obcego gatunku.- Jestem Leila. 
-Ungula.- odpowiedziała z nieskrywaną dumą. Fuknęłam. No cóż. Trzeba się będzie przyzwyczaić. Zaczęłam coraz bardziej nerwowo wiercić się na fotelu, gdy drzwi się otworzyły i zaproszono nas do środka. Weszłam pierwsza. Kazano mi położyć się na metalowy blat. Kotka była tuż obok. Zapięto nas pasami. Serce mi chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Podszedł do mnie kot i wbił mi w łapę strzykawkę z jakimś płynem. Zerknęłam na Ungulę. Była spokojniejsza niż w poczekalni. Coraz trudniej było mi złapać oddech, a powieki mimowolnie opadały. Zasnęłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz