poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Event: Od Aidonii C.d. Raven

Gorączkowo odrzucałam potężne głazy, które z hukiem toczyły się w dół. Zaczynałam powoli nabierać dość idealistycznego przekonania, że być może potwór wcale nie chce nas zabić. Hałas jakiego narobiłam musiał zwrócić jego uwagę, więc fakt, że nie reagował świadczył dość wymownie iż nie zamierza nas dalej nękać. Byłam bardzo zmęczona. Praca byłaby żmudna i ciężka nawet dla kogoś silniejszego niż ja, więc dość szybko musiałam przysiąść sapiąc ciężko i odpocząć chwilę.
- Co się tak grzebiesz...
- No proszę stęskniłaś się - fuknęłam - a jeszcze chwilę temu mówiłaś że sama dasz sobie radę.
- Nie mędrkuj tylko chodź tu.
Westchnęłam i odsunąwszy jeszcze parę kamieni przez wąski otwór przecisnęłam się do nieco bardziej przestronnej jamy gdzie uwięziona była kotka.
- No i jestem - oświadczyłam z dumą, ale ona nie wyglądała na uszczęśliwioną i tylko obrzuciła mnie taksującym spojrzeniem, a potem wymownie zerknęła na pionową ścianę skał.
- Aha - skomentowałam naszą sytuację.
Chwilę patrzyłyśmy w milczeniu na tą przeszkodę odcinającą nas od świata zewnętrznego.
- No to nieźle się wkopałyśmy...
- Chciałaś powiedzieć że to ty nas w to wkopałaś...
- Ja?!
- A kto znalazł tą piękną jaskinie, która teraz jest naszym więzieniem
Już miałam odburknąć coś, gdy nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Dobra nich i tak będzie skoro nas wkopałam to teraz nas wykopie
Uśmiechnęłam się zawadiacko.
- Ty księżniczko rozejrzyj się czy nie ma tu tego klucza żebyś sobie rączek nie pobrudziła, a ja się biorę do roboty.
- Sama sobie tego klucza szukaj!
- Słuchaj wybacz tą nieuprzejmość, ale nie znasz się na tym
- To znaczy… co ty znowu zamierzasz chyba musze cię pilnować bo znów nas wpakujesz w kłopoty
- Co zamierzam…phi… coś na co ty nie wpadłaś… głową muru nie przebijesz więc ja planuję się przekopać, a jak będziesz grzeczna to zabiorę cię ze sobą.
Pewnie nasz spór przeciągnął by się dłużej gdyby nie ryk dobiegający z głębi jaskini. Zamilkłyśmy starając się nie przewrócić w wyniku drgań spowodowanych tym głośnym wibrującym dźwiękiem. Po chwili odpowiedział mu drugi podobny z zewnątrz i coś ciężkiego uderzyło zamknięte przejście. Z sufitu oderwało się parę luźnych skał.
- Dobra - prychnęła kotka – tylko się pospiesz.
Zajęłam się kopaniem. Już czułam jak męczący będzie dla mnie ten „eksperyment”. Na szczęście ziemia nie była zbyt twarda. W godzinę miej więcej tunel był prawie skończony z czego byłam tym bardziej zadowolona, że uparta bestia ciągle tłukła w skałę i prawie już się przebiła, przy okazji zasypując sporą część groty skałami.
- Raven – zawołałam – chodź, już skończyłam.
Odpowiedziało mi tylko echo. Ruszyłam więc w głąb jaskini. Znalazłam ja wreszcie w jednej z odnóg. Strzelała laserem w skały.
- Co robisz – zapytałam – do reszty odbiło ci w tych podziemiach… nie wiedziałam, że masz klaustrofobie     
- Nie przeszkadzaj mi, gdy ratuje ci twoje nędzne cztery litery
- A przepraszam jak niby ma mi to pomóc.
Nagle coś huknęło i na końcu korytarza dojrzałam ogromną smoczych przeciskającą się w naszą stronę.
- O rzesz skąd ty ją wytrzasnęłaś…
- Chodziłam po jaskiniach i wołałam taś, taś!
- Słuchaj zostaw ją… tunel jest gotowy, tylko musimy tam dotrzeć.
Pędziłyśmy przed siebie i już prawie byłyśmy u celu, przed nami majaczyła grota, z której wyruszyłyśmy, gdy nagle na jego końca dostrzegłyśmy drugą bestie. Przebiła się dokładnie nad wejściem do wykopu. Ponad skałami zwisała jej wielka masywna łapa i pysk osadzony na długiej wężowej szyi.
- A niech to musimy go jakoś ominąć…
Za sobą usłyszeliśmy kroki wściekłej samicy.
<Raven?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz