Wspaniale.
Trafiła mi się towarzyszka wariatka. Oczywiście nie wybrała żadnej
prostej przyjemnej ścieżki, tylko oczywiście tą która biegła przez
dolinę żmii, bo jej się smoki oglądać zachciało. Stwierdziłam, że będąc
tą bardziej odpowiedzialną częścią ekipy muszę zadbać o nasze
bezpieczeństwo. Zanim więc wkroczyłyśmy między skały ignorując
propozycje bliższego poznania się szepnęłam.
- Nic nie mów!
Zaczęłyśmy
na palcach przedzierać się przez piaszczyste i jak dla mnie nadto
nasłonecznione grunta. Gdzie nie gdzie z ziemi wyrastały małe,
rachityczne, bezlistne drzewka i krzewy wczepiające się drapieżnie
korzeniami w niegościnną, spękaną ziemię. Denerwowały mnie chrzęszczące
kroki Leili, która zajęta podziwianiem uśpionych gadów zupełnie nie
zwracała na to uwagi. Po za tym i tak nie wiele mogła zrobić stąpała
dość lekko, ale też była cięższa ode mnie. Szła przed siebie oglądając
się na boki, a ja nie zwracałam jej uwagi bo wolałam nie mącić dodatkowo
spokoju tego miejsca. Nagle dostrzegłam przed nią dziwną zielonkawą
kałuże. - Chyba raczej wolę taktyczny odwrót
- Zgadzam się - odparłam cofając się w ślad za nią
Biegłyśmy naprzód śmiało omijając wystające skały, zręcznie przeskakując ogony pozostałych węży. Wreszcie wbiegłyśmy w jakiś zaułek i zorientowałyśmy się, że tu droga się kończy. Za nami była ściana skał. Już słyszałyśmy ciężkie cielsko prześlizgujące się przez kanion. Już wychylała się zza rogu, gdy nagle coś go zatrzymało dopiero teraz dojrzałyśmy, iż krępują go grube łańcuchy. W moich myślach pojawiło się pytanie "dlaczego?". Zaraz jednak moje myśli zaprzątnęła zgoła inna sprawa. Zwierzak syknął wściekle i pluną w naszą stronę jadem. Skała w którą trafił pocisk zawrzała. Spojrzałyśmy na siebie przerażone i wcisnęłyśmy się w skalną szczelinę, by jakoś się osłonic. Zaczęłyśmy zastanawiać jak się wydostać, gdy nagle ponad naszymi głowami rozległ się szum. Na skale z głośnym hukiem wylądował ogromny złoty smok.
Powiódł wokoło dumnym spojrzeniem. Wyglądało jakby coś zamierzał powiedzieć. Ukradkiem włączyłam tłumacz i dałam znać suczce by uczyniła to samo. Usłyszałyśmy głos przypominający odgłos zbliżającej się burzy.
- Kto śmie naruszać mój spokój!? Naprawdę, że też kazali mi się z wami użerać. Rufus do jamy, no już! Reszta jeśli ośmieliła się opuścić swoje stanowiska przy "skarbach" też! Bo was wszystkich po przykuwam.
<Leila? Ujawnimy się, czy już masz dość znajomości ze smokami. I przepraszam, że tyle to trwało>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz