Każdy, kto miał trafić do tego symulatora, miał przejść jeden zabieg, którego tajemnicę pilnie strzegli medycy i Plemię Białych Kitlów z Laboratorium. Ja, załatwiając pewne ważne sprawunki zapomniałam o tym zupełnie, choć to do mnie całkiem podobne. A może to Ren sprzeciwiający się mojej decyzji starał mi się utrudnić to wszystko? Ten kruk to sprytne ptaszysko. Ale biegnąca border collie, nawet z przyczepionym krukiem do ogona nie jest wstanie się zatrzymać, kiedy znajdzie jakiś cel. Więc gdy wpadłam do poczekalni, gdzie leciała cicha, relaksująca muzyczka, a wokół porozstawiano mnóstwo mebli, a wszędzie było pusto, mój ptak zaskrzeczał tryumfalnie i usiadł na oparciu fotela ze sztucznej skóry robiąc w nim małe dziurki. Syknęłam patrząc, jak to stworzenie powoli rujnuje moją agencję, a potem odetchnęłam powoli i podeszłam do mocnych, chyba metalowych drzwi zamkniętych na kilkanaście zamków od środka. Zerknęłam przez małe okienko, a moje oczy napotkały inne oko, potem drzwi otworzyły się gwałtownie odsuwając mnie, opierającą się na nich w kąt. Zeskoczyłam więc zgrabnie i stanęłam naprzeciw psa o kropkowanej sierści z dziwną, zagadkową miną. Omijając go, wkroczyłam do środka i idąc długimi korytarzami, wreszcie trafiłam do dziwnej sali. Przez następne okienko w drzwiach ujrzałam psa, przylepionego do jakiegoś blatu. We śnie.
- Dzień dobry! - weszłam do środka. - Jestem tutaj, bo chcę, wiadomo - to co wszyscy tutaj.. - kilka par oczu zerknęło na mnie ze zdezorientowaniem. - No, co jest z wami? - prychnęłam i usiadłam się na podłodze. - Mam takie pytanie, czy konieczne jest, by się przyczepić do tej płyty? - wskazałam na uśpioną psinę. Na pysku miała jeszcze nałożoną buntowniczą minę, jakby działo się tutaj coś nie po jej myśli. Zmarszczyłam brwi. To na pewno dobre drzwi?
- Nie, nie.. Ale podczas symulatora "gracze" czasem biegają po sali, jeśli się tego nie zrobi..
- To ja się tam położę, wy wstrzykniecie mi "to coś", a potem, kiedy zasnę, przywiążecie mnie. Inaczej wezwę was do sądu. - zaśmiałam się radośnie. - To jak będzie? - ułożyłam się potem wygodnie, a jakiś kot z drżącymi łapami wstrzyknął mi kolorowy płyn prosto w prawą łapę. Potem powoli zamknęłam ślepia i czekałam na sen, który zmorzył mnie chwilę później. Czułam jeszcze, jak łapią moje członki i przytwierdzają je tam. Wymamrotałam:
- Już.. możeecieee.. - słabym głosem i pustka. Nic dalej. Po prostu całkowity sen..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz