Oczy mi się kleiły, starałam się walczyć z zawartością strzykawki, ale bezskutecznie. Usłyszałam:
-Raven? Ż... - i opadłam w mrok.
Jazgot ptaków rozsadzał mi łeb. Uchyliłam oko. O dziwo nie ujrzałam laboratorium czy miauk, ale kopułę z liści. Wstałam z ziemi, podobnie jak moja towarzyszka od siedmiu boleści. Przed nami znajdowała się jakaś brama kształtem smoka. Nagle coś zapikało. Syknęłam ostro, ale zobaczyłam na szyi obrożę... Wyświetlił mi się komunikat: "Witajcie! bla bla bla klucz i polana..."
- Ale... nie no ja mam z nią współpracować? No błagam... - mruknęłam
~ Hej ja to wszystko słyszę ~ odezwała się obroża głosem Aidoni
Znów syknęłam.
- Gdzie ty jesteś?! - warknęłam
~ Koło jakiejś bramy, odwróć się ~ wykonałam polecenie i zobaczyłam suczkę za "kratami"
Spojrzałam w górę z zamiarem wspinaczki, ale moje łapy osunęły się na konarach. Klikałam coś na obroży aż tu nagle laser przepalił ścianę. Ruszyłam w głąb, totalnie olewając suczkę.
- Ej! Musimy współpracować, żeby przeżyć!
- Uwierz mi młoda sama przetrwałam tyle lat i nie potrzebuję niańki - mruknęłam
- Idziemy razem! - uparła się
A niech lezie... Co mi tam... Rośliny jakby rozsuwały się przed nami. Usłyszałyśmy ryk.
- C-Co to było??? - skuliła się
- Potwór loch ness, bo ja wiem? - Okej przyznaję nie lubie jej, ale musiałam dowlec ją do agencji, gdziekolwiek jest...
Aidonia latała wokół i się rozglądała. Nagle wróciła z jazgotem zza krzaka. Weszłam tam i zobaczyłam coś w rodzaju bijącej wierzby?? Konar rośliny rozdzielał się na dwie łodygi na końcu były płaty liściopodobne. Wyczuwszy nas istota zamachnęła się mocno, ale obie uniknęłyśmy ataku. Oddalając się w miarę doszliśmy nad rzekę. Była rwąca i silna. Nie było jak przejść.
- Tam są jakieś płaskie kamienie, może da się przejść? - zasugerowała suczka
Po drugiej stronie rzeki zobaczyłyśmy jaskinię. Coś mignęło w środku, obie jak na komendę ruszyłyśmy w głąb w nadziei na klucz. Nagle coś trzasnęło i wyjście zaczęło się walić, a w nim pojawił się czarny smok. Unikając kamieni uciekałyśmy. Nagle usłyszałam huk, wszędzie uniosły się kłęby pyłu, ale gdy ten opadł zobaczyłam ścianę głazów.
- Aidonia? - szepnęłam w nadziei że siedzimy w tym razem i w komplecie.
~ Żyję... Ale wyjścia nie ma, i ta bestia... nie wiem gdzie jest... ~ Rozmawiałyśmy cicho
- Nie włączaj latarki, by niedajbóg jej nie obudzić
~ Okej.
Zaczęłam bezszelestnie szukać przejścia między kamieniami. Nie byłam pewna w której części jaskini przebywa smok, czy przypadkiem nie siedzi ze mną lub z Aidonią w więzieniu. Nagle podniosłam wzrok na promienie wpadające przez sufit i ujrzałam w ścianie głazów łapy suczki, starającej się do mnie dostać.
<Aidonia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz