niedziela, 24 kwietnia 2016

Event: Od Raven C.d. Aidonii

Oczy mi się kleiły, starałam się walczyć z zawartością strzykawki, ale bezskutecznie. Usłyszałam: 
-Raven? Ż... - i opadłam w mrok. 
Jazgot ptaków rozsadzał mi łeb. Uchyliłam oko. O dziwo nie ujrzałam laboratorium czy miauk, ale kopułę z liści. Wstałam z ziemi, podobnie jak moja towarzyszka od siedmiu boleści. Przed nami znajdowała się jakaś brama kształtem smoka. Nagle coś zapikało. Syknęłam ostro, ale zobaczyłam na szyi obrożę... Wyświetlił mi się komunikat: "Witajcie! bla bla bla klucz i polana..." 
- Ale... nie no ja mam z nią współpracować? No błagam... - mruknęłam 
~ Hej ja to wszystko słyszę ~ odezwała się obroża głosem Aidoni 
Znów syknęłam. 
- Gdzie ty jesteś?! - warknęłam 
~ Koło jakiejś bramy, odwróć się ~ wykonałam polecenie i zobaczyłam suczkę za "kratami" 
Spojrzałam w górę z zamiarem wspinaczki, ale moje łapy osunęły się na konarach. Klikałam coś na obroży aż tu nagle laser przepalił ścianę. Ruszyłam w głąb, totalnie olewając suczkę. 
- Ej! Musimy współpracować, żeby przeżyć! 
- Uwierz mi młoda sama przetrwałam tyle lat i nie potrzebuję niańki - mruknęłam 
- Idziemy razem! - uparła się 
A niech lezie... Co mi tam... Rośliny jakby rozsuwały się przed nami. Usłyszałyśmy ryk. 
- C-Co to było??? - skuliła się 
- Potwór loch ness, bo ja wiem? - Okej przyznaję nie lubie jej, ale musiałam dowlec ją do agencji, gdziekolwiek jest... 
Aidonia latała wokół i się rozglądała. Nagle wróciła z jazgotem zza krzaka. Weszłam tam i zobaczyłam coś w rodzaju bijącej wierzby?? Konar rośliny rozdzielał się na dwie łodygi na końcu były płaty liściopodobne. Wyczuwszy nas istota zamachnęła się mocno, ale obie uniknęłyśmy ataku. Oddalając się w miarę doszliśmy nad rzekę. Była rwąca i silna. Nie było jak przejść. 
- Tam są jakieś płaskie kamienie, może da się przejść? - zasugerowała suczka 
Po drugiej stronie rzeki zobaczyłyśmy jaskinię. Coś mignęło w środku, obie jak na komendę ruszyłyśmy w głąb w nadziei na klucz. Nagle coś trzasnęło i wyjście zaczęło się walić, a w nim pojawił się czarny smok. Unikając kamieni uciekałyśmy. Nagle usłyszałam huk, wszędzie uniosły się kłęby pyłu, ale gdy ten opadł zobaczyłam ścianę głazów. 
- Aidonia? - szepnęłam w nadziei że siedzimy w tym razem i w komplecie. 
~ Żyję... Ale wyjścia nie ma, i ta bestia... nie wiem gdzie jest... ~ Rozmawiałyśmy cicho 
- Nie włączaj latarki, by niedajbóg jej nie obudzić 
~ Okej. 
Zaczęłam bezszelestnie szukać przejścia między kamieniami. Nie byłam pewna w której części jaskini przebywa smok, czy przypadkiem nie siedzi ze mną lub z Aidonią w więzieniu. Nagle podniosłam wzrok na promienie wpadające przez sufit i ujrzałam w ścianie głazów łapy suczki, starającej się do mnie dostać. 
<Aidonia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz