poniedziałek, 15 lutego 2016

Od Aidoni C.d. Fortis


Po raz kolejny doznałam napadu totalnej głupawki i zaczęłam kręcić się w kółko i podskakiwać szczekając jak szczeniak. Wreszcie jednak wyładowawszy radość uznałam, iż czas spoważnieć i potraktować zająć się swoimi obowiązkami. Wyprostowałam się więc i zameldowałam.
- Agent... - zerknęłam dla pewności na obroże - Agent numer 35 zgłasza gotowość do lotu próbnego
Fortis uśmiechnęła się jakby trochę rozbawiona.
- Ja cię tak śmieszę...? Uważaj, bo ten co się tak ostatnio śmiał...
- To co? - zapytała okazując żywe zainteresowanie tej jakże pasjonującej historii i jednocześnie wyzwalając moją żyłkę do autoironii.
- Cóż nie ma ani jednej pary całych spodni, za to sporą ilość szortów z modnie obszarpanym brzegiem 
Suczka roześmiała się dźwięcznie. Stwierdziłam że ma całkiem przyjemny głos co jednak nie dawało jej prawa, by mnie lekceważyć. Jakby wyczuwając powód mojego zdenerwowania jak tylko opanowała wesołość wyjaśniła.
- Cóż po prostu widzę, że nie pamiętasz swojego numeru i przypomina mi się jak ja sama trudziłam się by zapamiętać imiona, pseudonimy i numery moich agentów.
Udobruchana nieco wyszczerzyłam się w uśmiechu. Jednym susem wskoczyłam do myśliwca i zajęłam miejsce pilota. potrząsnęłam głową umiejscawiając klapnięte uszy we właściwym miejscu, by mi nie przeszkadzały.
- Przecież mówiłaś, że nigdy nie pilotowałaś - przypomniała moja szefowa
- Bo to prawda, ale zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz - odparłam zakładając pilotkę i gogle. Mówiła chyba coś jeszcze na temat tego ze powinnam zacząć od symulatorów, ale ja już zamknęłam pokrywę kabiny i nakładałam nauszniki. Fortis popędziła do wieży kontroli lotów, a ja uruchomiłam silniki. Rozległ się potężny huk i jazgot ruszającej maszyny, a następnie z ogromną prędkością myśliwiec opuścił hangar. Wyrównałam lot i sprawdziłam wszystkie kontrolki i wskaźniki.
- Poziom płynów w normie, wszystko działa jak należy, wysokość w porządku. Odbiór.
- Naprawdę nigdy nie latałaś. Odbiór - usłyszałam w słuchawkach głos alfy.
- Nie - odparłam - ale widziało się to i owo na filmach. Zrobię mały patrol i wracam. Bez odbioru.
Bez słowa skierowałam pojazd latający w kierunku głównych terenów Xaranth. Cudownie było mknąć z taka prędkością ponad lasami, jeziorami, które z tej wysokości wydawały się ledwie barwnymi plamami na mapie. Nigdy nie sądziłam że trawa może mieć tak różne barwy, lub drzewa, teraz wszystko było inne. Uśmiechnęłam się zadowolona.
- Uważaj nie zapędź się nad miasto, bo mogliby cię zdemaskować. Bez odbioru.
Zakomunikowała Fortis. Zawróciłam zbliżając się do gór. Nagle dostrzegłam mały punkcik migocący na zboczu. Przycisnęłam odpowiedni przycisk i zameldowałam.
- Widzę jakąś anomalie w górach. Nie wiem co to może być. Odbiór.
- To znaczy? Odbiór
- Jakiś błyszczący punkcik. Odbiór.
- Trzeba będzie to sprawdzić. Zaraz tam kogoś wyślę. Wracaj do bazy... dasz radę? Odbiór.
- Ale przecież jestem tak blisko mogę to sprawdzić. Odbiór.
- Agencie trzydzieści pięć macie rozkaz wracać. Odbiór.
Odsunęłam się od aparatu i zaczęłam wydawać dźwięki przypominające trzaski. 
- Nic nie słyszę...zgrzyt... łiłiiiiiuuuu
- Aquila wracaj do bazy...
Wyłączyłam się. Wiedziałam, że mogę mieć przez to kłopoty, ale to była niepowtarzalna okazja, a byłam pewna że dam sobie radę, a przynajmniej taką miałam nadzieje. Jeszcze im pokaże na co mnie stać. Zawróciłam samolot i skierowałam się wprost na błyszczący punkt wciąż ignorując sygnały z wieży.
<Fortis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz