Szeleszczący dźwięk liści, po których aktualnie szedłem, wprawiał mnie w melancholijny nastrój. Na niebie oprócz, jasno świecącego słońca, nie było ani jednej chmury. Zbliża się wiosna. Jedna z moich najmniej lubianych pór roku. Zwiastuje przybycie lata, co mi wróży rozpuszczanie się pod okolicznym drzewem. Ćwierkanie ptaków sprawiło, że uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. One zawsze, niezależnie od nastroju jeżeli tylko pogoda im pozwala dają długi, piękny koncert, za który nie trzeba płacić. I nie trzeba stać w tłumie, co jest jeszcze większym plusem. Na tą końcówkę zimy dobrze by było znaleźć sobie również, jakichś karmicieli. Rodzinę. Jak to niektórzy potocznie określają. Pozytywną zmianą jest się też osiedlić. Tyle że gdzie? Panie i Panowie samotny husky lata po mieście szczerząc dary matki natury zwane kłami, do każdego przechodnia. Łapy nieco bolały mnie po kilku dniach wędrówki, ale mimo to nie miałem zamiaru odpocząć. Czułem się jakbym była stale ścigany, jakby ciągle ktoś za mną chodził. To nie było pozytywne uczucie. W pewnym momencie poczułem woń obcego zwierzęcia. Do moich uszu dotarł jego ruch. Puściłem się truchtem przed siebie i zatrzymałem na kilka metrów od krzewów. Te dzieliły mnie od wiodącej na wprost ścieżki. Jednym ruchem przeskoczyłem nad krzakami, z których wyfrunęły ptaki. Jednakże zamiast obok przyszłej ofiary, wylądowałem obok wilka.
- Huh... - Samica spoglądała na mnie z zainteresowaniem, zmierzyłem ją wzrokiem.- Kim jesteś? - Dodała.
- Ten kto pyta, wpierw powinien sam się przedstawić. - Odparłem spokojnie.
- Jestem Samantha. - Uśmiechnęła się słabo. - Możesz mówić mi Sam.
- Fall. I mojego imienia raczej nie skrócisz. - Przekrzywiłem głowę, unosząc prawy kącik pyska. - Co tutaj robisz, Sam?
[Samantha?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz