Ryknął nieprzyjemnie, a sala zatrzęsła się od tego dźwięku. Podskoczyłam mimowolnie i popatrzyłam na swoje towarzyszki. Poruszyłam pyskiem wyraźnie tak, jakbym do nich mówiła: Będziemy kitować.
Tamte kiwnęły niemal niewidocznie łebkami i poszłyśmy naprzód. Jako, że dookoła znajdowało się kilkaset takich gadzin, oczywiście.
Wzdrygnęłam się, a potem przeszukałam w pamięci wszystko, co wiem o smokach. Czerwone - jedne z groźniejszych, ceniące dobytek ponad wszystko, lecz także z ogromną dumą. Znane mi były także zielone, niebieskie.. Ale nic ponadto. I wtedy znienawidzona obroża oznajmiła neutralnym głosem, że znajdujemy się gdzieś tam i gdzieś tam wzmagając czujność smoków. I jeśli ktoś mi tu powie, że obroża chociaż raz się przydała, to.. A, nie. Raz się przydała. Chyba, zresztą.. Nie pamiętam i jest to nieważne.
A wtedy czerwony jaszczur odezwał się tymi słowami ze swym grubym, nieprzyjemnym głosem podchodząc bliżej, wąchając nas i okrążając jak wąż:
- Kim jesteście? - Tormenta cofnęła się nieco, Pakt ukłoniła się nieco, co zrobiłam i ja uginając jedynie przednie łapy.
- Witaj, o wielki i potężny! - oznajmiłam z jak największym uniżeniem, spróbujmy kupić sobie nieco czasu.
<Pakt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz