Popatrzyłam krzywo na smoka Aidy. Wstrętna glizda... Otrzepałam futro. Mruknęłam jeszcze coś pod nosem i zabrałam się za składanie odpowiedzi.
- Może wypadałoby wejść? - spojrzałam na wierzę pod nami.
Z jej szczytu widać było inne krajobrazy, wszędzie iskrzyły się smoki, zdawało mi się nawet że widzę jakiąś drużynę naszego pokroju, ale to równie dobrze mogły być tylko kamienie, poruszające się za sprawą mojej wyobraźni. W środku budowli było cicho. Znajdowałyśmy się na przedostatnim piętrze. Nagle zorientowałam się że Aidoni nie ma, ani jej zielonej glizdy. Zauważyłam lustro. Podeszłam bliżej ale nie ujrzałam w nim siebie. Odwróciłam wzrok aby upewnić się czy jest tu całkiem pusto. Gdy moje oczy zbiegły się z lustrzaną powłoką zobaczyłam aksamitną, białą sierść. Budowę kropka w kropkę jak ja. Jedynie jej ogon był bardziej puszysty. Wpatrzyłam się w oczy odbicia. Były szaroniebieskie, niemal bez źrenicy.
- Witaj Raven - uśmiechnęła się kotka z lustra
Odskoczyłam w bok i syknęłam
- Nic się nie zmieniłaś - nadal wlepiała we mnie wzrok.
Znałam to spojrzenie.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam uderzając łapami w lustro.
- Oh, Raviś, szukam cię - oparła się o szybę w miejscu moich łap
- Uważaj bo jeszcze ci uwierzę! - prychnęłam - co to za chora szyba?! - warknęłam
- Nieistotne, ważne że jesteśmy wreszcie razem, zbijemy tylko szkło...
- Nie, ty byś tak nie powiedziała... Bo jesteś potworem! Co to za chory sen?!
W tym momencie odwróciłam się z powrotem do lustra, ale zobaczyłam tylko ścianę. Biała zniknęła. Jednakowoż Aidy też nie było. Zauważyłam jej smoka, który rzucił się na mnie przestraszony. Miałam go odpędzić ale okropnie się bał. Pewnie braku Aidy. Miałam iść jej szukać, ale musiałam wpierw odkleić od siebie zwierzę.
- Cicho, ona zaraz wróci - poklepałam go po łbie - trochę więcej odwagi młody... eee... No mniejsza jak tam cię nazwać, może Juliusz?... Nie to bez sensu, chociaż... - posłałam mu dość miłe, a zarazem nieco wredne spojrzenie. Usiadłam na ziemi planując co zrobić. Gdzie mogła być Aida?
<Aidonia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz