- W życiu! - parsknęłam
Zaczęłam skakać po walących się kamieniach coraz wyżej i wyżej. W końcu dotarłam na stały grunt.
- Skąd to wytrzasnęłaś? - spytałam krzywo patrząc na smoka
- Uratowałam go - dumnie wyprostowała się suczka
- Tylko nie utoń w dumie - mruknęłam
Zwierzę podeszło do mnie ale ja odepchnęłam je łapą. Dalej szliśmy w milczeniu. Kolejny raz jej pomagam, a w zamian dostaję jej fochy... Wyciągnij łapę żeby nie spadła w przepaść - obrazi się, cosz za dzieciuch... Nagle ścieżka zrobiła się szersza i stabilniejsza. Doszłyśmy do stałego lądu. Znów było trawiaście. Aida nawijała coś do smoka, a ja szukałam miejsca na nocleg. Znalazłam drzewo obficie obrośnięte hamakami z pnączy. Ułożywszy stos z drewna wznieciłam płomień. Wdrapałam się na drzewo. Wpatrywałam się w płomień, który odbijał się w moich oczach. Nie był to spokojny ogień, równomiernie się palący. Pochłaniał drewno skokami, a sam zrywał się co jakiś czas, niby popchnięty wiatrem. Zasnęłam. Nie spałam dobrze. Co chwilę się przebudzałam, aż uznałam, że nastał ranek. Słońce wzeszło już ponad horyzont. Lekki żar tlił się w spalonych patykach. Aidonia leżała tuż nad ziemią na niskim konarze, jej smok jeszcze spał. Nagle zwierzę się przebudziło i z niepokojem zaczęło machać ogonem. Czułam czyjąś obecność... Podniosłam się na łapy. Wtem pagórek, który widziałyśmy wieczorem, okazał się być w kształcie smoka, ale to nie było mi na łapę, bo cały zielony pas trawy drgał w rytm oddechu. Spędziłyśmy całą noc tuż obok bestii... Nagle ukazało się nam wielkie, złote oko, które patrzyło prosto na nas...
<Aidonia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz