Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Delikatnie obudziłem Raven.
- Jesteś głodna?
- Może trochę.
Nieopodal płynął wartki strumyk a w nim...łososie i inne ryby. Zabrałem tam moją towarzyszkę. Nie byłą zachwycona wizją wody ale ja miałem na to swoje sposoby. Na pobliskim drzewie były liany.
- Perfect!!
Powiedziałem sam do siebie. Zerwałem cztery liany i zrobiłem z nich sieć. Zarzuciłem je na kilka minut do wody. PO chwili wyciągnąłem sporego łososia. Wyfiletowałem rybę a resztki zostawiłem dla błąkających się tutaj stworzeń. Jeden filet zjadłem ja drugi Raven. PO tak obfitym śniadaniu ruszyliśmy w stronę naszej kwatery głównej. Około południa byliśmy na miejscu. Tak nareszcie kochana kwatera. Pomyślałem że nie zaszkodzi zabrać Raven do kwatery Bet. A co tam.
- Chodź!
Zachęciłem kotkę do pójścia moimi śladami. Kiedy kończyłem ją oprowadzać wpadłem na Deimonda. Alfę.
- Co ona tu robi?
- Pomyślałem że nie zaszkodzi oprowadzić ja po miejscu niedostępnym dla obywateli. No i naszej sali treningowej.
- A idż pan z tobą. Zawsze masz zwariowane pomysły.
Ruszył swoją drogą. Popatrzyłem na Raven.
- Opowiesz coś o sobie?
<Raven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz