poniedziałek, 23 maja 2016

Event: Od Aidoni cd. Raven

Najbardziej nie lubię zaskoczeń. Kiedy mi coś wyrasta przed nosem nie wiadomo skąd i zasłania widok, gdy coś próbuje mi pokrzyżować plany. Nie przeszkadza mi to podczas lotu, gdy dzierżę w łapach stery mojego myśliwca pieszczotliwie zwanego "Jaskółką", ale na lądzie takich rzeczy nie toleruję. I jakby wychodząc na przeciw moim oczekiwaniom nagle okazało się, iż otaczają mnie moi najwięksi wrogowie, tzn. nie całkiem moi, bo był to gang nad którego rozpracowaniem pracował mój opiekun. Dziewięciu rosłych mężczyzn patrzyło na mnie groźnie machając biczami i dzierżąc w rękach worki. Chciałam cofnąć się, ale nie miałam dokąd uciec. Przez myśl przebiegła mi treść wskazówki. Sen, iluzja.
- Jeśli to iluzja - pomyślałam - to działa tylko wtedy gdy w nią wierzę i chyba mogę wykorzystać moją wybujałą wyobraźnię.
Wyimaginowałam sobie mojego przyjaciela detektywa jak w swojej koszuli w kratę i eleganckim sweterku rozkłada po kolei na deski bandziorów.
- Tak! Brawo!
Dostrzegłam na ziemi jakiś kamień z zapałem cisnęłam w szefa oprychów i nagle... brzdęk! pękło szkło i obrazy się rozwiały, a zaraz potem moich uszu dobiegło przeciągłe miauknięcie. Pocisk ledwie o kilka centymetrów minął Raven, która zjeżona przypadła do ziemi.
- Wariatko! - wrzasnęła - próbujesz mnie zabić
- Jak widać niestety nie skutecznie
- Znalazł się żartowniś... lepiej bierz ode mnie tą gadzine
Smok podbiegł do mnie i trącił przyjaźnie pyskiem omal nie przewracając.
- No już - rozejrzałam się po pomieszczeniu - musimy się stąd wydostać
- Brawo geniuszu
- A zgodnie ze wskazówkami - pośród luster dojrzałam szklaną doniczkę z drzewem rosnącym do góry korzeniami. Pchnęłam ją i nagle wszystkie lustra jednocześnie pękły, a my wraz z skrzącymi się odłamkami zaczęliśmy spadać w dół. 
<Raven - przed nami jeszcze parę pięter, ale myślę, że to może być całkiem ciekawe i przepraszam że teraz takie słabe opko i tyle musiałaś czekać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz